Ja w chwili obecnej jestem całkowicie pochłonięta moją domową piekarnią. Pierwszy zakwas dumnie dojrzewa, analizuję receptury na pierwszy chleb i już nie mogę się doczekać, gdy go upiekę. Nie uda się? Trudno... Spróbuję znowu. Ważne, że cierpliwie próbuję i że to sprawia mi radość.
Przeglądając blog Dorotus76, bardzo spodobał mi się przepis na ziołowe bułeczki, który musiałam niezwłocznie wcielić w życie. Ziołowe, małe cudeńka z tego przepisu są niezwykle mięciutkie, pachnące mlekiem, które świetnie komponuje się z ziołami (użyłam nieco inne niż autorka przepisu).
ZIOŁOWE BUŁECZKI
- 1 łyżka suchych drożdży (12 g),
- dwie łyżki cukru,
- 1,5 łyżeczki soli,
- łyżka suszonej lub świeżej posiekanej natki pietruszki,
- łyżka suszonego lub świeżego posiekanego koperku,
- łyżka ziół prowansalskich,
- 2 łyżki oleju,
- 1 jajko,
- 1 szklanka mleka,
- 3,5 szklanki mąki,
- 1 jajko roztrzepane z łyżką mleka do posmarowania bułeczekDrożdże należy wymieszać z mąką i resztą składników. Dorze wyrobić ciasto i odstawić do wyrośnięcia. Następnie z 12 kawałków uformować bułeczki, ułożyć na blasze i też pozostawić do wyrośnięcia. Bułeczki posmarować jajkiem z mlekiem. Piec w temp. 180 stopni ok. 30 min. Studzić na kratce.
Smacznego :)
a szkoda, że już zjadłam śniadanie bo bym poprosiła o jedną :)
OdpowiedzUsuńA ja myślę,że te chwilą są, tylko czasami nie umiemy ich dostrzec... Twoje bułeczki pachną szczęśliwymi chwilami:) Są śliczne i pięknie je pokazałaś:)
OdpowiedzUsuńSamych dobrych chwil Ci życzę i serdecznie pozdrawiam:)
Chyba nie umiemy cieszyć się chwilą, nie wiemy za czym gonimy i czego szukamy...
OdpowiedzUsuńBułeczki piękne. Trzymam kciuki za zakwas i pierwszy chleb!
wydaje mi się że po prostu za szybko żyjemy, nie wkładamy serca w codzienne "zwyczajne" czynności.
OdpowiedzUsuńbułeczki zapisuję do zrobienia;)
piekne buleczki:) chetnie siegne po jedna na kolacyjke:)
OdpowiedzUsuńżyjemy w zbyt szałowym tempie, omijając niespostrzeżenie rzeczy może nieistotne, ale przyjemne. bądź warte przeżycia.
OdpowiedzUsuńoch, rewelacyjne okrąglutkie cuda!
Bo często chyba wydaje nam się, że szczęście przyniosą nam dopiero nie wiadomo jakie wydarzenia, i czekając na nie, nie zauważamy tych właśnie małych rzeczy, które tak naprawdę przynoszą nam radość.
OdpowiedzUsuńWrzuciłaś nam tu na weekend nie tylko świetny przepis, ale i świetne refleksje:) Pozdrawiam!
Tak, zagubienie się jakoś w czasie, kiedy przecież jutrzejszego dnia będzie przecież już dzisiaj. Nie ma jutra... Jest teraz. Trzeba nam stanąć, rozejrzeć się dokoła i ujrzeć. Tylko czasem to tak trudne...
OdpowiedzUsuńPiękne bułeczki! Trzymam kciuki za zakwasowe sukcesy. :)
Piękne bułeczki i piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńTakich ziołowych jeszcze nie widziałam, ale pamiętam, że robiłam kiedyś od Liski, takie malutkie kuleczki odrywane i pokryte oliwą z ziołami i bardzo nam smakowały..
Pozdrawiam!
Dziewczyny, fajnie, że poddałyście się razem ze mną refleksji :) Dziękuję za wsparcie w moich chlebowych wyczynach :) Postaram się dać znać co mi z tego wyszło. Pozdrawiam Was!!
OdpowiedzUsuńMoje małe radostki zaczęły się dzisiaj o 6:00 :) Ze snu wyrwało mnie gaworzenie braciszka. Później śmiech na cały dom, krzątanina, kawa z korzenną przyprawą i zaraz wyjazd na dziadkowe imieniny. Nie mogę narzekać. Nie mam na co :-)
OdpowiedzUsuńFajne te bułeczki. Uściski!
wyglądają obłędnie pysznie!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Paula
Szczęścia i radości życia trzeba się nauczyć.Malkontentem już się rodzisz. Każda dobra, drobna chwila to szczęście.Trzeba umieć się cieszyć nawet z drobnych rzeczy.To jest radość życia.Przeglądając Twoje przepisy cieszę się razem z Tobą mądra dziewczyno.Dzisiaj zrobiłam bułeczki.Pycha! i cieszę się jak dziecko dlaczego? bo to Ty mnie zaraziłaś tymi cudownymi opisami.Dzięki za to!
OdpowiedzUsuńDonata ściskam!
Jest taki moment w ciagu dnia, który daje mi odrobine szczescia i wprowadza w dobry nastroj- to sniadanie. To moj rytual. A teraz do mojego codziennego rytualu wprowadze twoje buleczki! Juz mi slinka leci...;)
OdpowiedzUsuńZabieram drugie zdjęcie i cieszę się tym, że w tej chwili je zabieram....:)Słońce i niebieskie niebo - teraz u mnie - dla Ciebie przesyłam, dla siebie cieszę się nim, bo może za godzię już tak nie będzie... Serdeczne...:):):)
OdpowiedzUsuńPiekny zapis..dzisiaj jadac do pracy zdalam sobie sprawe, ze od poczatku stycznia..nic tylko gonie...i na nic nie mam czasu..i trace to co najwazniejsze: spokoj, radosc z prostych chwil,radosc z codziennego zycia...
OdpowiedzUsuńwielkie dzieki za te slowa!
ps. a buleczki - chodzily za mna od dluzszego czasu..moze to juz znak by je zrobic? wielkie dzieki!
Kasiu - i bardzo dobrze,że nie narzekasz. Bo i na co? :)
OdpowiedzUsuńPaulo - dziękuję :)
Donato - masz rację. Radością życia są te małe chwile!
dolatko - każdy powinien mieć swoje małe rytuały, chwilkę tylko dla siebie. To bardzo ważne :)
Ewelajno - dziękuję za słoneczko, to przemiłe z Twojej strony :) przesyłam uśmiech w zamian :)
Smaczny Dom - proszę bardzo. Czasem po prostu musimy sobie przypomnieć te radosne chwile, zatrzymać się na trochę w tej całej gonitwie :) A bułeczki to trzeba zrobić, bez dwóch zdań! Pozdrawiam serdecznie!
pięknie napisane. Dzięki Tobie znalazłam przepis na szukane pieczywko i dodatkowo nucę sobie 'póki raaaadoość jest w naaas' :)
OdpowiedzUsuń