wtorek, 11 stycznia 2011

Od St. Tropez po Menton, cz. 1: W oliwkowym gaju

« Szczęśliwy kto jak Ulisses zwiedził piękne kraje...
Aby potem doświadczeń pełen i pogody
Wrócił do domu Ojców, dawne czcząc zwyczaje... 
(J. DuBellay, Les Regrets)



Od St. Tropez po Menton rozciąga się pewna przepiękna wielobarwna kraina: na wiosnę tonie w morzu kwitnących kwiatów, w lato kusi swym bajkowym wybrzeżem, słoneczną jesienią żyje jeszcze wspomnieniem lata, a zimą pogrąża się w wolnej od tłumów zadumie. Lazurowe Wybrzeże. Oliwkowe Wybrzeże.



Drzewko oliwne jest fundamentem śródziemnomorskiej kultury; jego owoce są nierozerwalną częścią kuchni połudnowej Francji. Oliwki zbiera się od września do lutego za pomocą siatek lub specjalnych "odkurzaczy" pochłaniających to, co opadło z drzewka, aczkolwiek bardzo często jeszcze popularna jest zbiórka ręczna, która oczywiście wpływa na cenę produktu. Oliwka z Nyon (duża, okrągła, nieco pomarszczona, która liczy sobie aż 2000 lat!), malutkie czarne oliwki z Nicei lub te z Salon-de-Provence, istnieje cała masa odmian o różnych posmakach: od bardziej łagodnych po te zdecydowane, ostre i mięsiste. Jedne nadają się typowo do kuchni, inne przeznaczone są specjalnie na oliwny wyrób. To właśnie one nadają oliwie owocowy, orzechowy lub cytrusowy smak. Sygnatura AOC chroni nie tylko określone gatunki oliwy z oliwek, ale także same owoce. 


W przeciwieństwie do wina oliwa z oliwek z biegiem lat nie dojrzewa, tzn. po upływie roku traci smak, a po dwóch latach nie wykazuje żadnych właściwości kulinarnych. Tak więc najlepsza jest ta świeża, mętna i obłędnie zielona (najlepiej trzymać ją w ciemnej butelce) kupowana w małych sklepikach lub od prywatnych plantatorów, którzy sprzedają swoje wyroby na targach. Spójrzcie ile dobroci proponują prowansalskie targi (oliwy aromatyzowane ziołami prowansalskimi, cytrusami, truflowe, z gałązkami oliwnymi, czosnkowe, z bazylią i rozmarynem). Wszystko najwyższej jakości, prosto od producenta:



Sałatka nicejska, tapenada z zielonych i czarnych oliwek, pissaladière (tarta z anchois i czarnymi oliwkami), pistou (francuskie pesto)... kuchnia prowansalska nasycona jest wysokiej jakości oliwą z oliwek i samymi oliwkami przez co jest lekka i zdrowa.


Po powrocie z tej cudownej krainy, zainspirowana południową francuską kuchnią postanowiłam przygotować coś, co przypominałoby mi śródziemnomorskie klimaty i łączyło prowansalskie składniki. Zrobiłam szaszłyki z kurczaka z cukinią (uwielbianą na Południu) marynowane w zielonej tapenadzie i ziołach prowansalskich. Są pyszne, niezwykle aromatyczne i soczyste. Polecam!

Zielone szaszłyki z tapenadą i cukinią
(3 porcje)

--> 2 filety z kurczaka,
--> marynata:
- zmiażdżony ząbek czosnku,
- dwie łyżki tapenady z zielonych oliwek (ja użyłam tapenady fait maison prosto z prowansalskiego targu, ale Ty zrób to sam! - garść zielonych oliwek zmiksuj z oliwą z oliwek, bazylią, czosnkiem i kaparami),
- dwie łyżki oliwy z oliwek,
- zioła prowansalskie,
- sól, pieprz

--> jedna cukinia,
--> kilka małych cebulek

Filety z kurczaka pokroić w kostkę. Składniki marynaty wymieszać i macerować kurczaka min. 2h. Po tym czasie naprzemiennie nabijamy na patyczki kawałki kurczaka, cebulkę i pokrojoną w plastry cukinię. Ja przygotowałam te szaszłyki w prodiżu (wtedy są soczyste i aromatyczne) uprzednio polewając je jeszcze odrobiną aromatycznej oliwy z oliwek. 


Bon appétit!


12 komentarzy:

  1. Escapade, mam wrażenie, ze olivy, których używam wcale nie są aromatyczne,choć na etykietce są... jakaś taka nijakość...
    Ale bym "poleciała" na taki francuski rynek i kupiła sobie taką świeżą aromatyczną olivę - wreszcie wiedziałabym o czym pisze choćby Sofia Brandon w "Podróżuj, gotuj, bądź zdrowa" kiedy zachwyca się olivami.
    Szaszłyki z tą cebulka - cudo!

    OdpowiedzUsuń
  2. wyglądają niesamowicie i zazdroszcze tej inspirującej wyprawy

    OdpowiedzUsuń
  3. Iwona! Ileż bym dała by móc pobuszować teraz wśród tych butelek z oliwkami! Dziękuję, że choć wirtualnie mogę to robić dzięki Twojemu postowi:)
    Pozdrowienia serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
  4. ewelajno - ja też do niedawna myślałam,że używam w swojej kuchnia takiej dobrej oliwy z oliwek. Aż do wizyty na prowansalskim targu i aż do wypróbowania tamtejszego wyrobu ;)

    Dzięki dziewczyny za pochwalę szaszłyczków :)

    Aniu - a ja się cieszę,ze mój post pomaga (chociażby wirtualnie) podróżować.

    Pozdrawiam Was ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam takie obrazki, ciekawostki, opowieści.. ze smakami w tle.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak jakoś trafiłam do Ciebie i co widzę? - moje ulubione widoki! Francuski targ. Ach,jakie delicje. Chętnie bym pobuszowała i zakupiła całe mnóstwo dobroci.
    A szaszłyki pyszne,absolutnie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta tapenada jako marynata to naprawdę świetny pomysł! Muszę wypróbować:) Szczególnie teraz, zimą, gdy tak bardzo trzeba przypominać sobie o słońcu i lecie:) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. ach, slinka mi cieknie na takie szaszlyki:)
    ten wybor oliwy mnie zachwycil, ale bym sobie tam pobuszowala wsrod tych wszystkich stoisk, ale fajnie, ze chociaz moge popatrzec na cudne zdjecia:)

    OdpowiedzUsuń
  9. asiejo - miło mi :)

    Amber - ciesze się,że klimat francuskiego targu się Tobie podoba!

    delikatessen - ta marynata jest naprawdę pyszna! ma niezwykły oliwkowy posmak :)

    Aga - dziękuję za miłe słowa! Masz rację, ten oliwny wachlarz przewraca człowiekowi w głowie. Chciałabym mieć je wszystkie, no ale cóż, hihi :) Trzeba przecież do czegoś dążyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo mi się podobają takie szaszłyki, przepis na tapenadę i targowe widoki. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. chciałabym to wszytko zobaczyć, dotknąć, posmakować, poczuć te zapachy...takie zdjęcia pobudzają moją wyobraźnie, dziękuję!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...