Na to danie czekałam aż 5 tygodni... Właśnie tyle trwa oczekiwanie na ukiszenie się cytryn, które postanowiłam przygotować sama. Moja cierpliwość została wreszcie wynagrodzona i marokański tajine został popełniony. Co więcej...gdy będę chciała zrobić go ponownie...cytrynowy kłopot mam z głowy, bo cytryn ukisiłam na zapas.
Drugą sprawą było znalezienie odpowiedniego przepisu... Przeszukałam wszystkie swoje książki, ale w żadnej nie znalazłam marokańskiego tajine przygotowanego na bazie pasty-marynaty zwanej chermoula. Dopiero w internecie nalazłam taki, który w pełni mnie usatysfakcjonował. Tażin jest przepyszny- aromatyczny, ale też i odświeżający za sprawą kiszonej cytryny. Mięsko jest delikatne i mięciutkie. Jest to danie typowo besiadne- robione w dużej ilości i jedzone przez większą liczbę osób. Ciekawy pomysł, by stało się główną atrakcją przyjęcia.
Do tego tradycyjnego marokańskiego dania obowiązkowo przygotowałam chlebki nazywane batbout. Są nieskomplikowanie w przygotowaniu i co najlepsze...piecze sie je na patelni :)
Marokański tajine z kurczakiem, zielonymi oliwkami i kiszonymi cytrynami
(przepis)
- 4 duże udka z kurczaka (podzielone na pałki i udko właściwe ;) ),
- 4 duże ząbki czosnku,
- duża cebula,
- sok z jednej cytryny,
- posiekana kolendra i natka pietruszki,
- marokańskie klarowane masło smen (lub po prostu zwykła klarowane masło),
- chlust oliwy z oliwek do marynaty,
- łyżeczka imbiru,
- łyżeczka cynamonu,
- łyżeczka kurkumy,
- szafran (fakultatywnie),
- czubata łyżeczka przyprawy ras el hanout,
- 1 kiszona cytryna,
- filiżanka zielonych oliwek bez pestek
Dzień wcześniej przygotowujemy marynatę: pastę zwaną chermoula - miksujemy razem starty czosnek, startą cebulę, sok z cytryny, masło, imbir, cynamon, kurkuma, oliwa z oliwek, sól, pieprz, ewentualnie szafran. Marynatą obkładamy kurczaka i odstawiamy do lodówki na całą noc.
Następnego dnia na rozgrzanej oliwie z oliwek smażymy kawałki kurczaka z marynatą, tak aby sie bardzo delikatnie zezłocił. Dodajemy przyprawę ras el hanout, smażymy dalej uważająac, by cebula i czosnek nie spaliły się. Nastepnie kurczaka zalewamy wodą (tak na 3/4 objętosci mięsa) i dusimy pod przykryciem od 45min do 1godz.
30 minut przed końcem dodajemy kiszoną cytrynę pokrojoną na kawałki, a 10 minut. przed wrzucamy zielone oliwki. Kurczak powinien być delikatny i lekko odchodzić od kości.
Podajemy z kuskusem oraz z chlebkiem batbout.
Batbout - marokański chleb z patelni
(źródło)
- 300g mąki pszennej,
- 100g drobnego kuskusu,
- 300 ml letniej wody,
- dwie łyzeczki drożdży instant
- pół płaskiej łyżeczki soli
Wyrobić ciasto z podanych składników. Uformować kulkę i odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na 1h. Po tym czasie ciasto podzielić na 5 części i uformowac z nich płaskie placki i znów odstawic na ok. 30 min do ponownego wyrośnięcia. Piec na patelni na wolnym ogniu.
Kiszone cytryny
(przepis pochodzi z ksiażki Fait Maison Laurendon, Zueoremont, Ytak)
- 4 cytryny najlepiej bio, (moze być więcej)
- drobna sól,
- gruba sól,
- woda
Cytryny myjemy, dokaładnie szorujemy. Umieszczamy je w dużym naczyniu, zalewamy zimną wodą i zasypujemy wszystko 3-4 łyżkami drobnej soli. Wodę z solą zmieniamy codziennie przez 6 dni :)
Po tygodniu, na każdej cytrynie robimy wzdłuż dwa nacięcia tak do połowy owocu. Do każdego nacięcia wsypujemy odrobinę grubej soli. Wysterylizowane słoiki napełniamy sciśle cytrynami. Wsypujemy jeszcze 2 łyżki soli do każdego z nich i zalewamy zimną wodą. Odstwiamy na miesiąc do ukiszenia.
Oj, chyba warto bylo czekac! Jeszcze nigdy nie jadlam kiszonych cytryn, ciekawa jestem ich smaku.
OdpowiedzUsuńJa sama byłam bardzo zaskoczona ich smakiem.. Spodziewałam się cytryn a la ogórki kisozne (heh)... a wyszły aromatyczne, odświeżające owoce... Pozdrawiam! :)
UsuńKiedy po raz pierwszy jadłam to danie, wpadłam po uszy.
OdpowiedzUsuńTo jedno z moich ulubionych arabskich dań i równocześnie ulubiony sposób na kurczaka.
PYSZNOŚCI:)
Ja też zakochałam sie w tym daniu. Teraz to tymbardziej chcę do Marokaaa! ;-)
UsuńKocham to danie!
OdpowiedzUsuńWspaniałe smaki,aromaty i kolory.
A chlebek z patelni całkowicie mnie ujął...
Dziękuję za przypomnienie, zapomniałam jak bardzo to lubimy, no i cytryny czekają :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKiszone cytryny.... brzmi interesująco. Jak całe danie.. tyle w nim aromatów ;) no ale jak na marokańską kuchnię przystało, nie może być nudno ;)
OdpowiedzUsuńPS. Pozdrawiam i zapraszam do konkursu na swoim blogu ;)
OdpowiedzUsuńkiszone cytryny pierwsze słyszę na prawdę?!
OdpowiedzUsuńAle mimo to fajne są :)
Bardzo fajny blog pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie w odwiedziny przy okazji:)
http://kuchareczkamala.blogspot.com
Kiszone cytrynki? Przyznam, że nigdy wcześniej o nich nie słyszałam, a muszą być przepyszne!
OdpowiedzUsuńUwielbiam tagine.... można gdzieś w Polsce kupić tą przyprawę (ras el hanout)?
OdpowiedzUsuń