Morbier
Półtwardy ser wytwarzany z mleka krowiego z charakterystyczną czarną linią przechodzącą przez warstwy miąższu. W dawnych czasach był to ser wytwarzany z resztek serowarskich. A czarna linia to sadza, która oddzielała mleko z kolejnego udoju i chroniła przed owadami.
Jego nazwa pochodzi od miejscowości we francuskim regionie Franche-Comte, departament Jura, gdzie do dziś jest produkowany. Niestety dokładnie nie wiadomo w którym wieku rozpoczyna się jego historia. Niemniej jednak najstarsza wzmianka o serze pojawia się w 1795 roku w liście mera miejscowości Morbier. W 1986 roku został uhonorowany oznaczeniem, AOP, a w 2000 roku ser otrzymał certyfikat AOC.
Produkcja - ser produkowany jest z niepasteryzowanego mleka krowiego podgrzewanego do temperatury 40 stopni. Czarna bruzda jest otrzymywana z węgla roślinnego (carbo medicinalis vegetalis). Dojrzewa w temperaturze 7-15 stopni. Skórka otrzymywana jest poprzez szorowanie bloku solanką (czasem z dodatkiem kultur bakterii). Użycie barwników jest surowo zabronione. Zawiera 45% tłuszczu.
Dojrzewanie - przynajmniej 45 dni
Kształt i wygląd - ser ma kształt dysku o średnicy 35-40 cm, 7-9 cm szerokości, o masie 6-8 kilogramów. Ma kremowo-żółtą gładką skórkę. Miąższ jest półtwardy, raczej elastyczny, koloru kremowego. Bruzda dzieli ser na dwie równe części.
Smak - dość łagodny, nieco owocowy, czasem orzechowy. Lekko śmietankowy, subtelny
Jakie wina? - wina z regionu Jura, lekkie wina czerwone i białe
Jak podajemy? - z uwagi na jego subtelny smak, najlepiej podawać go przez serami ostrymi. Komponuje się dobrze z winogronami, rodzynkami,orzechami, wiejskim chlebem
-------------------------------------------------------------------
Na pożegnanie sezonu dyniowego przepis iście jesienny. Pokochałam połaczenie sera morbier i dyni. Masło szałwiowe idealnie spaja całość. Wnosi świeżość do dania. Chipsy z szynki nadają potrawie rustykalnego stylu.
Spaghetti z dynią, masłem szałwiowym i serem Morbier
(inspiracja: magazyn Saveurs październik/listopad 2012)
- kawałek dyni ok. 600g ( mnie muszkatołowe, w oryginale butternutt)
- 300g makaronu spaghetti,
- 2 łyżki oliwy z oliwek,
- 2 ząbki czosnku,
- 100g masła,
- kilkanaście listków szałwii,
- soł, pieprz
- 5 plasterków szynki szwarcwaldzkiej,
- kwałek sera morbier
Piekarnik rozgrzać do temp. 200 stopni. Dynię wypestkowac, porkoić w paski, rozłożyć na blasze wraz z nieobranym czosnkiem. Skropić oliwą z oliwek. Posolić, dodac pieprzu i piec ok. 30 min (aż zmięknie).
Szynkę pokroić w plasterki i przypiec na chipsy na suchej patelni.
Przygotować masło szałwiowe: szałwię opłukać, posiekać, dodac do masła. Wszystko razem stopić na patelni.
Makaron ugotowac al dente w osolonej wodziie. Po wyjęciu przełożyć na patelnie z masłem szałwiowym. Dobrze wymieszać. Serwować z dynią, chipsami z szynki i kostkami sera Morbier.
Smakowita wyprawa!
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że ser wygląda cudownie. :)
OdpowiedzUsuńUczylam sie o morbier jeszcze w szkole na lekcjach francuskiego i nie moglam uwierzyc, ze tam w srodku jest popiol ... az nadszedl ten dzien, kiedy sama moglam sprobowac ;))
OdpowiedzUsuńZ chęcią spróbuję, może nawet jutro udałoby mi się go kupić, bo fanką serów francuskich jestem ogromną!
OdpowiedzUsuńTen ser wygląda niezwykle smakowicie:) .... a to spagetti z dynią to juz poezja:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZjawiskowe kolory, nie mogę przestać się zachwycać tymi obrazkami...ser z popiołem uwielbiam, choć morbier nie jadłam, lecz inne, których nazwy nie przypomnę sobie za nic...
OdpowiedzUsuńujmę tak : JESTEM OCZAROWANA !
OdpowiedzUsuń/ już tak mam , że "jem oczami " i wielobarwność w kuchni mnie urzeka / ... zapisuję nazwę sera - chociaż jest tak charakterystyczny , że raczej nie sposób go pomylić z innym :)